Sylwia Cegieła – pomysłodawczyni i właścicielka portalu kulturalnerozmowy.pl. Od 4 lat mniej lub bardziej „walczy” o wywiady, które zainteresują jej czytelników. Mam tę przyjemność być partnerem do rozmowy w jednym z nich: „Jak skutecznie negocjować – odpowiada Kamila Jakubowska”. Postanowiłam nie odpuścić i z ciekawości zapytać, czy dziennikarz i sprzedawca, kupiec, negocjator mają coś wspólnego. Oto co z tego wyszło:
1. Czym jest dla ciebie komunikacja? Rozmawiając z Tobą i wczytując się w Twój portal wyobrażam sobie, że nie marzysz o zaszyciu się na bezludnej wyspie?
Sylwia Cegieła: Oj zdecydowanie nie marzę o takiej wyspie. W dzisiejszych czasach skazując się na życie w samotni, przestajemy istnieć dla ludzi i świata. Wszyscy powoli o nas zapominają. Relacje się zatracają, a przecież wszystko toczy się jedynie wokół rodziny, więc brakuje nam czasu na nawiązywanie relacji ze znajomymi, na zawieranie przyjaźni. Żyjemy stadnie, nie w społeczeństwie. To wystarczająca izolacja, którą można nazwać też taką bezludną wyspą.
Ja lubię ludzi. Lubię rozmawiać, poznawać nowych ludzi i ich poglądy. Bez tego człowiek się nie rozwija. Bez komunikacji nie ma nauki, nowych technologii oraz relacji. To właśnie te relacje nas budują, tworzą człowieka jako osobę. Komunikacja to dla mnie klucz do sukcesu, zdobywania wiedzy, dzielenia się opiniami, wymiany poglądów.
Nawet w dobie mediów społecznościowych komunikacja jest ważna (choć wielu twierdzi, że umiejętność komunikacji się zatraca). Komentujemy przecież, oceniamy czy opiniujemy. Ktoś to potem czyta i odpowiada nam, decyduje o dalszej rozmowie albo jej przerwaniu. Jednak, aby komunikacji była skuteczna, musimy się nauczyć aktywnie słuchać. Z tym może być problem, bo niektórzy zazwyczaj słuchają, ale nie słyszą lub nie chcą słyszeć. Skuteczna komunikacja to więc umiejętność słuchania i wnioskowania. To również umiejętność sprawnego posługiwania się językiem w taki sposób, aby nikogo nie urazić, a jednocześnie wyrazić swoje opinie bez nieporozumień. Jeśli chcesz być dobrym rozmówcą, musisz też bezwzględnie lubić ludzi i chcieć z nimi przebywać, nawet jeśli jest to tylko rozmowa telefoniczna czy media społecznościowe.
- zdj. Christin Hume dla Unsplash.
2. Gdy zaczęłyśmy rozmawiać powiedziałaś coś, co utkwiło mi w pamięci – poprosiłaś żebyśmy porozmawiały przez telefon, bo brakuje ci prawdziwej rozmowy, takiej z dźwiękiem i z całym dalszym pakietem. W takim razie, jak odnajdujesz się w świecie miliona komunikatorów? Uważasz, że polepszają czy pogarszają one komunikację?
Sylwia Cegieła: Rozmowa za pośrednictwem czata czy komunikatora nigdy nie zastąpi tradycyjnej rozmowy. To jest dla mnie oczywiste, dlatego poprosiłam Cię o rozmowę telefoniczną. W mojej pracy w 80% wykorzystuję właśnie social media, komunikatory czy maile. Zauważyłam, że osoby z mojego pokolenia rzadko rozmawiają przez telefon (starsi jeszcze są do tego przyzwyczajeni i częściej się ze sobą komunikują przez rozmowę telefoniczną). My wolimy nagrać krótką wiadomość głosową i przesłać ją odbiorcy, ale jest jedna wada – nie ma interakcji, komunikacja nie odbywa się tu i teraz. Nie widzisz reakcji adresata. Nie rozpoznajesz emocji, intencji. Aby odpowiedzieć czy otrzymać feedback, musisz poczekać na reakcję, czyli kolejną wiadomość, a to trwa. Brzmi dość dziwnie, prawda? Zauważyłam to jakiś czas temu, że ludzie są tak zabiegani, że nie mają czasu na wykonanie telefonu, wolą właśnie nagrać i przesłać wiadomość, bo mogą zrobić to w drodze na spotkanie czy w kawiarni.
Moje i Twoje pokolenie przyzwyczaiło się do Facebooka, Messengera, a ostatnio nawet Instagrama – tam dzieje się teraz życie. Mamy wirtualnych znajomych, z którymi dzieli nas często setki kilometrów. Możemy w ten sposób komunikować się z całym światem, ponieważ Internet ma nieograniczony zasięg, ale to nie znaczy, że słowo wypowiedziane „na żywo” już nie ma znaczenia. Specjaliści od wizerunku wręcz nakazują nam pokazywać się, dać się poznać. Nagrywamy relacje na żywo. Pokazujemy innym, co robimy i dajemy możliwość reakcji poprzez komentarze. Odpowiadając na Twoje pytanie, nie wiem, czy komunikatory polepszają czy pogarszają komunikacje. Jest ona po prostu inna, jak inny jest nasz świat. Żyjemy szybko, więc potrzebne są szybkie reakcje. Wrzucasz zdjęcie czy materiał video do sieci – masz odzew w postaci lajka, serduszka i komentarza. To się dzieje niemal natychmiast. Dobre w mediach społecznościowych jest to, że ze swoim produktem czy usługą docierasz do szerokiego grona odbiorców. Docierasz tam, gdzie fizycznie być nie możesz. Tak jak ja to robię, prowadząc portal www.kulturalnerozmowy.pl. Zapraszam swoich gości do wywiadów za pośrednictwem właśnie social mediów – do, najczęściej, e-maila czy kontaktu telefonicznego. Pytania do wywiadów również tak wysyłam, ponieważ mam do czynienia z ludźmi mocno zapracowanymi, którzy często nie mają czasu na rozmowę telefoniczną. A tak jest wygodnie i mogą mi odpowiedzieć, kiedy mają czas. Jest w tym też jeszcze jedna zaleta – odpowiedzi zawsze są przemyślane, czego nie możesz się spodziewać podczas rozmowy na żywo. Zdarzył mi się kiedyś taki wywiad nagrywany, po którego transkrypcji, dostałam wywiad autoryzowany w dużej mierze pokreślony i napisany na nowo. Bardzo się tym faktem zdziwiłam. Wtedy też uświadomiłam sobie, że aby coś było dobrej jakości, wymaga przemyślenia, a nie możesz na to liczyć w rozmowie na żywo.
To też jest więc pewien rodzaj komunikacji, ponieważ informujesz świat o swoim istnieniu. Jednak jeszcze raz powtórzę – rozmowa z drugim człowiekiem na żywo przy filiżance kawy zawsze będzie w cenie.
3. Komunikacja z osobami znanymi jest trudniejsza, prostsza czy po prostu inna porównując ją do komunikacji z osobami nieznanymi?
Sylwia Cegieła: I tu Cię pewnie zdziwię tym, co powiem. Jest taka sama, a często nawet przyjemniejsza niż z osobami nieznanymi. Znany człowiek to wciąż człowiek, a nie istota pozaziemska. Tu znów muszę powiedzieć, że media społecznościowe to wspaniały wynalazek, który pozwala nam zbliżyć się do świata gwiazd i celebrytów czy telewizji. To, co naszym rodzicom czy dziadkom wydawało się bajką, dla nas jest czymś normalnym. Wystarczy tylko chcieć. Teraz mamy ich dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko wyszukać daną osobę na Facebooku czy Instagramie i kliknąć przycisk „wyślij wiadomość”. W ogromnej większość są bardzo przychylni, komunikatywni oraz otwarci na drugiego człowieka. Czasem zdarzają się problemy, ale to głównie z powodu braku czasu lub managera, który stara się za wszelką cenę chronić swojego podopiecznego. Wtedy oczywiście wywiad się nie odbywa, ale cóż… To są losowe przypadki. Na szczęście dotychczas były to tylko przypadki incydentalne.
Moje wywiady, jak mówiłam, mają dość specyficzną formę – są prowadzone korespondencyjnie. Od początku istnienia portalu nagrywałam rozmowę tylko 5 razy. Wiele osób prowadząc podobną działalność do mojej, czyli też przeprowadzających wywiady, twierdzi, że słowo pisane nie ma tak wielkiej wartości, jak mówione. Nie możesz widzieć emocji drugiej osoby, ponieważ jej nie widzisz. Ja jednak twierdzę inaczej. Po 4 latach prowadzenia portalu jestem już w stanie wyczuć, czy dana osoba chce ze mną rozmawiać i poświęcić mi czas na napisanie odpowiedzi często na niezbyt łatwe pytania. Jestem im za to bardzo wdzięczna, ponieważ to, że poświęcają mi swój czas, jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Taką formę komunikacji wybrałam i tego się konsekwentnie trzymam. Minusem jest to, że na wiele rozmów muszę czekać po kilka tygodni, a nawet miesięcy, co działa demotywująco. Dlatego też już kilka razy chciałam zamknąć portal, ale na szczęście w chwilach kryzysu dostaję masę miłych wiadomości i ostatecznie działam dalej, ponieważ kiedy już dostaję gotowy wywiad, jestem niezwykle dumna i zachwycona, ponieważ mogę być pewna, że ma on w sobie coś niezwykłego, osobistego, a co najważniejsze, jest unikatowy i przemyślany.
zdj. Camila Cordeiro dla Unsplash.
4. Jak wygląda proces „zdobywania” rozmówcy do wywiadu? Jak – Twoim zdaniem – rozmawiać, żeby się sprzedać? Co u Ciebie zdobywa wywiad?
Sylwia Cegieła: Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale nie ma reguły na to, czy zdobędę danego rozmówcę, czy nie. Lubię wiedzieć, „co w trawie piszczy” i co interesuje ludzi. Na tej podstawie mogę stwierdzić, czy daną osobę warto zaprosić do wywiadu. Jeśli coś powoduje ogromne zainteresowanie wśród ludzi, to staram się pozyskać to zainteresowanie dla swojej społeczności. Czasem się udaje i jakaś rozmowa okazuje się strzałem w dziesiątkę. Kilka razy już mi się do zdarzyło. To samo przytrafiło się przy okazji tworzenia cyklu „Polacy na emigracji”, gdzie rozmawiam z Polakami mieszkającymi poza granicami naszego kraju. Te wywiady cieszą się u mnie ogromną popularnością.
Zapraszając do wywiadu, zawsze staram się pisać prawdę, szczerze i prosto z serca. Nie skupiam się wtedy na sobie, swoim portalu, ale na osobie, z którą chcę przeprowadzić rozmowę. Daję jej to, czego potrzebuje, czyli swoją atencję i zainteresowanie. Osoby publiczne to dość specyficzny gatunek człowieka. One lubią być zauważone za coś, więc staram się im to zapewnić. To wymaga jednak sporego nakładu pracy, ponieważ muszę wiedzieć coś więcej o moim potencjalnym gościu. Uderzyć w jego czuły punkt, czyli po prostu zauważyć jego pracę. To trochę jak „wazeliniarstwo”, ale nie na kolanach. Jeśli widzę opór, nie nastaję, bo wiem, że nic z tego nie będzie. Bywają oczywiście sytuacje, że ponawiam zaproszenie, ale to dość rzadki przypadek.
5. Na którym etapie, jeśli w ogóle, tworzenia wywiadu pojawia się element negocjacyjny? Czy Twoi rozmówcy stosują w kontakcie z Tobą negocjacje, np. dotyczące tematu rozmowy, konkretnych pytań. A może raczej są otwarci na twoją kreatywność i nie uciekają się do negocjacji?
Sylwia Cegieła: Trafiłaś akurat na moment, w którym musiałam, na życzenie rozmówcy wykreślić pewne pytania i zastąpić je innymi, aby wywiad nie stracił na wartości. To jednak nie jest aż tak trudne. Po prostu zmieniasz pytania i tyle. Nie ma mowy o długich negocjacjach. Wszystko zazwyczaj odbywa się bardzo szybko. Jeśli chcesz mieć wywiad z tą osobą, musisz iść na pewne ustępstwa. Często, jak w przypadku książek, dostaję coś do przeczytania i potem piszę do tego pytania, ponieważ ktoś życzy sobie porozmawiać o danym tytule. Telewizja czy wydawnictwa też czasem życzą sobie, abym coś dopisała, kogoś oznaczyła. Jednak nie są to sprawy najwyższej wagi. Zwykła współpraca między stronami.
Ostatnio też negocjowałam współpracę barterową z nową na rynku firmą wspierającą artystów wizerunkowo. Musieliśmy wypracować takie warunki, aby ten barter przyniósł korzyści obu stronom oraz skutkował długofalową współpracą. Wstępnie wszystko wygląda dobrze, ale zobaczymy, czy uda się dotrzymać uzgodnionych warunków.
Zazwyczaj moi rozmówcy są bardzo otwarci na kreatywność i nie oczekują niczego specjalnego. Nie sterują też rozmową. To moje pole i oni to rozumieją. Nie ukrywam, że często bywają zachwyceni i dostaję pozytywny feedback po takiej publikacji, co ogromnie mnie cieszy oraz motywuje do działania.
zdj. NeONBRAND dla Unsplash.
6. Które doświadczenia dziennikarskie, komunikacyjne mogą – Twoim zdaniem – pomóc w biznesie?
Sylwia Cegieła: Oj, jest tego mnóstwo i mogłabym o tym mówić dużo. Przede wszystkim, prowadzenie portalu dziennikarskiego nauczyło mnie pozyskiwać kontakty i pielęgnować znajomości już zdobyte. Często zdarza się tak, że koleżanka pomaga mi w dotarciu do kogoś, kogo akurat mam „na celowniku” i sama nie jestem w stanie się z nim skomunikować. Tak więc, relacje międzyludzkie są bardzo ważne w biznesie internetowym. Współpraca z innymi to klucz do sukcesu. Muszę się przecież umieć dogadać z moimi gośćmi, bez tej komunikacji nie byłoby portalu.
Do tego jest potrzebna doskonała i skuteczna organizacja pracy własnej oraz systematyczność nawet kiedy nie masz na coś ochoty. Wykształcasz w sobie nawyk i tyle. Wiesz, kiedy musisz łączyć pracę zawodową z prowadzeniem portalu, który powinien już mieć swoją stałą redakcję, ponieważ jest mega duży (w swoich zasobach ma ponad 300 rozmów), to musisz mieć wszystko zaplanowane. Mnie nie do końca się to udaje, ale tylko dlatego, że czas oczekiwania na wywiady bardzo się wydłuża i wtedy trochę się sypie planowanie. Jednak nie narzekam.
Inną sprawą jest to, że zupełnie nie boję się gdzieś zadzwonić, zapytać o rozmowę – robię to bez skrępowania. Najwyżej ta osoba po drugiej stronie mi odmówi. Nic więcej. Nie boję się też hejtu czy konstruktywnej krytyki, co w biznesie zdarza się nader często. Chętnie ją przyjmuję i jeszcze za nią dziękuję.
Nauczyłam się też, że edukacja to nie tylko książki, ale też wiedza zaczerpnięta z sieci. To również plus dla działalności biznesowej, ponieważ kiedy pracujesz sama, nie masz możliwości nikogo o nic zapytać, nagle się okazuje, że potrzebną wiedzę musisz zdobyć sama. To też ciekawość, aby zrobić coś inaczej, lepiej. W tym celu podpatruję i się inspiruję, co pobudza kreatywność – tak potrzebną w biznesie.
Na studiach mówiono nam bez przerwy, że w dobie dzisiejszego rozwoju biznesu online trzeba umieć pisać i chyba faktycznie coś w tym jest. Aby coś powstało, trzeba użyć setki znaków. Pojęłam to bardzo szybko i zaczęłam szkolić swój warsztat pisarski również dzięki portalowi. Teraz więc zarabiam jako copywriter.
Z powodzeniem ogarniam wydawnictwa, wywiady indywidualne, promocję oraz social media. Jakoś daję radę, ponieważ pomaga mi w tym technologia. Zapraszam wszystkich bardzo serdecznie do odwiedzenia mnie na Facebooku oraz na Instagramie.
Dziękuję za rozmowę!
Kamila Jakubowska
Podziel się opinią